1. |
prowadzony na szafot
06:39
|
|||
"Prowadzony Na Szafot"
Tylko dla ciebie dzień coraz krótszy
Twe słońce już nisko dołuje w nadirze
Niegdyś - z dumą wznosiłeś swą głowę
Dziś - pochylisz ją przed kata toporem
Dawniej odziany w kolczugę
Jej blask wśród twych wrogów budził grozę
Dziś pokutne giezło przywdziałeś
Które dozgonnie okryje cię hańbą
Wertując stronice psałterza
Błądzisz w labiryncie szukając wybawienia
Upatrujesz nadziei w swym bogu
Którego na ziemi głupcy stworzyli
Osadzony w murach ratuszowych kazamat
Toniesz w ciemnościach tortorni
Słyszysz kroki, szczęk kluczy, zgrzyt kraty
To idą ceklarze - czeladnicy śmierci
Zakuty w kajdany, batem smagany, prowadzony pod miecz
Obrzucany kamieniami, obelgami, czynem i słowem linczowany
Mieszczańska hołota żądna krwi, katu wtórować chce
Krwawa procesja ustanie, gdy szafot twym oczom ukaże się
Topór wznosić się zaczyna
Wieczorny pomrok spowił taflę nieba
Ostrze z precyzją kark przeżyna
Przekroczysz bramę życia nim zapadnie noc
Głowa z łoskotem uderza o podest
Krew spływa potokiem na błoto marcowe
Odcięte łbicho zanurzone w smole
Nabiją na pikę by zamek ustroić
W las głów wsadzona korzenie zapuści
Spocznie w gąszczu bliźniaczych kości
Dziś podzieliłeś los swych braci
Niegdyś skazańców co ścieli kaci
|
||||
2. |
tormentum aeternum
05:52
|
|||
''Tormentis Aeternam''
Koło którym niegdyś łamano
Znów się kręci w obroty wprawione
Kości ludzkie wciąż kruche
Próchnieją w dybach zakleszczone
Ostrza rapierów pokryte krwią
Na brukowe kamienie spływa posoka
Jedni się modlą, innym nie jest dane
Absolucji doświadczyć, z grzechów obmyć się
Kolce żelaznej dziewicy wpatrują się w oczy chcąc je wyłupić
Świst srogiego batoga niejedną na skórze wyrzeźbił bruzdę
Czasza wrzącego ołowiu na zawsze ugasi pragnienie
W katowniach echo milczy, zamarło słysząc mazaczy cierpienie
Rany zadane z finezją zdobią nieskalane ciała
Wyściełane gwoździami łoże wprowadzi w wieczny sen
Płomienie świec kandelabra wypłakują ostatnie łzy wosku
Dusza uleci wraz z dymem, gdy ostatni knot dopali się
Rozjuszona gawiedź, uzbrojona w kamienie i pochodnie
Gotowa by cisnąć nimi w ofiarę
Spełnia się w ekstazie, dając upust pierwotnym żądzom
Od zawsze drzemiącym w ludzkiej naturze
|
||||
3. |
konsylium oprawców
09:06
|
|||
"Konsylium Oprawców"
Konsylium oprawców orzekło w twej sprawie
Piasek w klepsydrze przesypał się
Wyrok już zapadł, wydano diagnozę
Tylko tortury uleczą cię - z życia
Terapię cierpienia wdrożyć już pora
Leczenie bólem antidotum jest
Powoli zbawia, tu czas gra rolę
W apogeum katuszy zapadniesz w sen
A czas z upływem dość długo zwleka
Gdyż ciemność lochu przesłania mu bieg
Jedno jest pewne - ciebie już nie ma
A ciemność jego nietknięta jest
Ciało twe spocznie pod płotem cmentarza
Rzucone jak ścierwo, ambrozja dla larw
W zbiorowej mogile nie zazna spokoju
Tu każdy gnijący na imię ma - heretyk
Ten który skonał, ozdrowieńcem w wiecznym śnie
Wędrowcem w zaświatach pozbawionym ziemskich trosk
Oswobodzonym pyłem, niebytem ludzkim jest
Dryfuje gdzieś po morzu utkanym z lśniących gwiazd
|
Streaming and Download help
If you like Gniew, you may also like:
Bandcamp Daily your guide to the world of Bandcamp